Ryż to skarb

Liście spadają z drzew, w kościołach odbywają się nabożeństwa różańcowe, studenci znowu pędzą na uczelnie. To oznacza jedno – październik. W tym pięknym miesiącu, który w tym roku jest także Nadzwyczajnym Miesiącem Modlitwy za Misje, my wolontariusze „APOLLOSA” mieliśmy spotkanie w Warszawie.

W piątek, w różnych częściach kraju wsiedliśmy do pociągów, autobusów, aut aby zobaczyć się w stolicy. Wieczorem po kolei dojeżdżały kolejne osoby. Radość była wielka. Po raz kolejny mogliśmy się zobaczyć i wymienić doświadczeniami. W sobotę po śniadaniu poszliśmy się pomodlić aby dobrze wykorzystać dzień. Potem O. Heri uczył nas tańca, którym dziękuje się za ryż w Indonezji. Tam białe ziarenka są bardzo cenne. Jest to podstawa żywienia dla tamtejszych ludzi. Ciężko pracują przy uprawie. O. Heri był w szoku, kiedy przyjechał do Polski i zobaczył, że ludzie po ceremonii ślubu obrzucają młodą parę ryżem. Wszystkim nam dało to do myślenia. Czasami nie zdajemy sobie sprawy jaką zwykły ryż może mieć wartość. Ludzie umierają z głodu a my nim rzucamy. W dalszej kolejności na pierwszy plan wysunął się O. Krzysztof, który przeprowadził warsztaty dziennikarskie. Dowiedzieliśmy się co to lid, jaką rolę pełni tytuł oraz jak sporządzić notatkę. Po części merytorycznej zostaliśmy zaproszeni do zastosowania teorii w praktyce. Ta cenna wiedza z pewnością przyda nam się na misjach. Po pysznym obiedzie poszliśmy na spacer. Zapach lasu, blask słońca przedzierający się przez pnie drzew, kolorowe liście ubogacały nasze popołudnie. W tej przecudownej aurze odmówiliśmy Koronkę. Niestety grzybów nie znaleźliśmy ale za to mamy piękne zdjęcia na łonie natury. Kawa, słodkości i pogaduchy to jest to co lubimy najbardziej. Potem oglądaliśmy film o księżach werbistach na Madagaskarze. Wszyscy uśmialiśmy się do łez. Były pokazane realia życia na misjach w bardzo prosty i z dużym dystansem sposób. Wieczorem po kolacji nasza zakręcona rodzinka „MAK” przedstawiała nam prezentację o misjach w Paragwaju. Obecność Agnieszki w kościele była niemałą atrakcją szczególnie dla chłopaków, którzy bardzo licznie zaczęli uczęszczać na msze. Kasia m.in. miała pogadanki z młodzieżą. Wykorzystywała swoje umiejętności coachingowe aby rozmawiać z nimi na głębsze tematy. Marek okazał się „złotą rączką”. Naprawiał sprzęty elektryczne, robił meble, malował, nawet wybudował kominek. Człowiek, który żadnej pracy się nie boi. Piękne świadectwo miłości małżeńskiej, rodzicielskiej, oraz wiary i ufności. Bardzo mocno wybrzmiał fakt iż na misjach nie realizujemy siebie, własnych planów ale robi się to co jest w dany momencie najbardziej potrzebne. Po ciekawej prezentacji udaliśmy się na adorację. Każdy w ciszy rozmawiał z Przenajświętszym po czym udaliśmy się na spoczynek. W niedzielę po śniadaniu mieliśmy podsumowanie. Zauważyliśmy wiele plusów a także rzeczy, które można udoskonalić. Po obiedzie nadszedł „time to say goodbye”. Znowu trzeba było wrócić do codziennych obowiązków. Pamiętamy jednak, że nasza misja to nie tylko głoszenie Chrystusa za granicą ale przede wszystkim w naszych środowiskach pracy, szkoły, w domu.
To był bardzo radosny czas. Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tym weekendowym spotkaniu. Pojawiły się nowe propozycje, pomysły na przyszłość, nowi ludzie. To niesamowite jak Bóg kieruje naszym życiem. Codziennie z nami jest ale czasami wir życia codziennego zasłania nam to co najważniejsze. Otwórzmy serca i idźmy!

Sara Giza